Sibel długo czekała na dzwonek do drzwi. Siedząc na kanapie, skubała róg trzymanej na kolanach poduszki, a jej wzrok od kilkunastu minut ani na sekundę nie odwrócił się od ekranu wyjącego telewizora. Co chwila wygładzała niewidzialne zmarszczki na nowej spódnicy. Dziś musiała wyglądać idealnie.
Emre przepuścił rodziców w drzwiach wejściowych na klatkę schodową, po czym wyminął ich i przeskakując po kilka stopni schodów dobiegł do drzwi. Wygładził klapy garnituru, przejrzał się w ekranie swojego telefonu i po poprawieniu odstającego od wyżelowanej fryzury włosa, nacisnął dzwonek do drzwi. Reszta rodziny wspinająca się za Emre po schodach, właśnie zdążyła ustawić się za jego plecami.
Chwilę później Emre siedzi już obok rodziców na szerokiej kanapie w salonie i widzi jak Sibel właśnie wychodzi z kuchni niosąc okrągłą, metalową tacę zastawioną małymi filiżaneczkami. Dziewczyna dobrze wie, które porcelanowe naczynko powinno trafić prosto w ręce jej przyszłego męża. I… Stop!
Właśnie trafiliśmy na wieczór zaręczynowy połączony z planowaniem ślubu i wesela, albo dość popularnej w Turcji imprezy zaręczynowej.
Ale dlaczego piszę o tym wieczorze? Bo chciałabym opisać kilka zwyczajów, które w Turcji związane są również z piciem kawy.
I właśnie pierwszy z nich związany jest, jak już się sami domyśliliście, z zaręczynami (czyli rodzice chłopaka przybywają, żeby prosić o rękę dziewczyny dla syna), o których zaczęłam pisać wyżej. Sibel – przyszła narzeczona Emre, zgodnie z tradycją musi zaparzyć dla gości turecką kawę. Pamiętacie, że do kawy trzeba dodać cukier jeszcze przed rozpoczęciem parzenia jej? No i w tym przypadku wszystko idzie podobnym trybem… Za wyjątkiem napoju przygotowywanego dla Emre.
Dla niego, czyli przyszłego męża, kawa nie będzie słodka. Oj nie! Jego kawa musi być słona. Prawie jak łzy, które Emre będzie wylewać po ślubie. Bo przecież życie u boku żony jest taaakie trudne…
Oczywiście niektórzy modyfikują przepis na kawę dla przyszłego narzeczonego. Co rezolutniejsze dziewczyny parzą taki napój „na ostro” i dodają sporo ostrej papryczki. A wypada, żeby chłopak wypił całą zawartość filiżanki bez żadnego skrzywienia, a najlepiej z szerokim uśmiechem na twarzy. Dobrze, że te filiżanki nie są zbyt pojemne 😉

W każdym razie to tylko tradycja, gorzej lub lepiej mówiąca o przyszłości narzeczonych. Tylko dlaczego chłopak musi wypić tę kawę? Pije ją na dowód, że nie są mu straszne żadne trudy życia małżeńskiego (i przede wszystkim humory przyszłej małżonki), a kolejne lata razem przeminą słodko i bez zbędnych łez. Przecież dla swojej ukochanej zrobi prawie wszystko, nawet to!
Jednak kiz isteme (zaręczyny) to raczej nie jest element życia Turków, który można często obserwować. W końcu taka mała uroczystość odbywa się w wąskim, rodzinnym gronie.
Inaczej jest z wróżeniem z fusów.
Tuż po wypiciu kawy, kiedy fusy nie są jeszcze całkiem zimne, prawie każdy Turek (lub każda Turczynka) pomyśli o swojej przyszłości, którą można wywróżyć z pozostałych na dnie filiżanki fusów.
I jeżeli pójdziemy do jakiejkolwiek tureckiej kawiarni z pewnością dojrzymy na stolikach filiżanki, które ustawione są na porcelanowych spodkach do góry dnem. Cóż to znaczy? Raczej nie to, że klienci lubią dokładać roboty osobom pracującym na zmywaku, ale właśnie mają zamiar wyczytać z fusów swoje dalsze losy.
Żeby to zrobić należy zaraz po wypiciu kawy przykryć spodkiem filiżankę, przytrzymać i przekręcić tak zamkniętą filiżankę spodem do góry – ważne, żeby nic się nam nie wylało i nie ubrudzić całego stołu fusami!
Następnie przesuwamy filiżanką po blacie stołu trzy razy rysując przy tym małe koła, ale uwaga! Ruszamy naczyniem zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Po odczekaniu kilku minut – musimy dać chwilę fusom, żeby spłynęły po ściankach naczynka na spodek i utworzyły wiele mówiące o naszej przyszłości wzory – podnosimy naszą filiżankę. Nie możemy jednak sami sobie odczytywać przyszłości. Musi to dla nas zrobić inna osoba.
Oczywiście byłoby dobrze, gdyby nasz towarzysz rzeczywiście umiał wróżyć z fusów. Większość mieszkańców Turcji, choć kobiety przodują w tej sztuce, potrafi odczytywać kilka typowych wzorów i znaków. Często jednak interpretacja fusów jest dość swobodna.
A co może zdziwić Polaka?
Chyba nie znam osoby w Polsce, która dałaby dziecku – szczególnie kilkumiesięcznemu – do picia nawet odrobinkę kawy. W Turcji raczej nie ma z tym problemu. Rodzice chętnie dają dzieciom kawę i fusy „na spróbowanie”.
Zaskoczyć może nas także widok kobiet w ciąży i matek karmiących pijących mocny, czarny napój. W Polsce kobiety w takim stanie raczej starają się wstrzymywać z piciem takiej ilości kofeiny, ale, kto wie, może Turczynki wolą przyzwyczajać dzieci do małej ilości snu…? W końcu czym skorupka nasiąknie…
A Wy znacie jakieś zwyczaje związane z kawą? Jak sądzicie, jest zdrowa dla dzieci? Piszcie w komentarzach!
Ostatnie wpisy Ola (zobacz wszystkie)
- Antep kontra reszta tureckiego świata - 11/08/2018
- Sultanahmet – czyli 10 miejsc, które musisz zobaczyć w sercu starego Stambułu - 16/07/2018
- Gorączka wyborcza w gorącym Gaziantepie - 24/06/2018
Pingback: Czwartkowe Nie Piszę °34 » Marszowickie Pola()